kolejny weekend minął, nim zdążyłam się obejrzeć.
witam Was w niedzielny wieczór, za którym chyba nie do końca przepadam.
pokażę Wam dzisiaj lakier do którego również nie jestem do końca przekonana. z jednej strony urzeka mnie jego kolor, a z drugiej tak bardzo podobał mi się w buteleczce, że na paznokciach trochę mnie rozczarował. ale sądzę, że i tak się polubimy.

jest to malinowy odcień z bardzo malutkimi złotymi drobinkami. mieni się niesamowicie, daje bardzo uroczy efekt. krycie standardowe, dwuwarstwowe. chociaż następnym razem chyba pokuszę się o trzecią warstwę, żeby pogłębić efekt. schnie w normie. zmywał się bardzo łatwo, nie było większych problemów. powalającą trwałością pochwalić go nie mogę, utrzymywał się całkiem ok, chociaż 3 dnia już zaczęły ścierać się minimalnie końcówki. przetrwał jednak remont, i wyszedł z niego całkiem nieźle:)


ja uciekam do herbaty&przedwiośnia, a Wam życzę miłych ostatnich chwil weekendu:*